Nagroda Przewodniczącego Katolickiego Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana”
MICHAŁ MAKOWSKI
Z poezji
bo ty jesteś do mnie rymem i rytmem
wybijanym przez myśli
metaforą najprostszą w swej zawiłości
i pointą zawsze trafioną jak strzała w sedno sprawy
cała z poezji jesteś
bo ty jesteś parafrazą miłości
cichym wykrzyknieniem – wołaniem do wnętrza
odpowiedzią na każde nawet na retoryczne pytanie
cała z poezji jesteś
bo ty jesteś melodią do moich słów
mottem – myślą przewodnią -przewodnikiem
co prowadzi mnie przez życie
dłoń w dłoń serce w serce
cała z poezji jesteś
i cóż więcej rzec gdy ty jesteś
niczym niepisany dotąd
czekający na życie wiersz
Nagroda Przewodniczącego Katolickiego Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana”
ALEKSANDRA MALINOWSKA
[***]
czasem przeraża mnie Twoja obecność pośród nas
gdzieś w moim codziennym krzyżu narasta rachunek
i kręgosłupem wspina się jak rtęć
w lipcowy poranek
zgadzają się rachunki sumienia i serca
wreszcie po latach chcę zyskać odporność
na zimny wiatr pod sukienką
chodzić tu i tam albo nie chodzić nigdzie
siedzieć w tym pustym miejscu
które czeka na równie puste dłonie przynoszące
pusty czas
oni przynieśli Ci bolące drogi na ciele
i kilka straconych litrów krwi
doskonale znałeś liczbę upadków
resztkami sił pozwalałeś sobie zdeptać
swoją ostatnią parę sandałów
co nosiły Cię jeszcze nie tak dawno
w te pospolite lecz niezwykłe miejsca
teraz Jesteś rozpięty na ramionach
a ziemia miękko zapada się pod Twoim krzyżem
nasza Golgota pierwszą przepaścią
i pierwszym uczuciem że jest jednak w Twojej miłości
pewna suchość form
następnym razem nie wytrzymam
i pójdę tam
za Tobą
Nagroda Dyrektora Instytutu Wydawniczego ,,PAX”
AGNIESZKA DZIEWANOWSKA
Śmierć w Gniewie
Za mną Suchostrzygi
i wszystko to, co może spotkać
pomiędzy.
Gniewski zamek bez tajemnic,
naturalnej wielkości figurka pięknej panny
na fasadzie jednej z kamienic.
Pogrzebowy korowód mijany w wąskiej uliczce,
tak bliski,
że słychać szept Boga.
A na horyzoncie droga, która utknęła w rzece.
Po promie ani śladu.
Bo nie zawsze przechodzi się
na drugi brzeg.
II nagroda
MILENA MARIA RYTELEWSKA
Matka Teresa z Kalkuty
Nie znalazłam Chrystusa…
Skoro Bóg nie istnieje, dusza jest niczym.
Matka Teresa z Kalkuty
Boże, w którego nie wierzę, choć próbuję uwierzyć – módl się
za mnie.
Szukałam Cię, ale nie znalazłam. A przecież szukałam długo
i cierpliwie. I nic. Tylko krwawiące kolana i zmęczone stopy.
Boże, nie chciałeś być przy mnie. Laskę wystrugałam sama.
Wytężałam wzrok.I nic. Tylko kamienie i spękane usta.
Obce i nie moje.
Obiecują mi Niebo, ale nie doczekałam się Nieba. Bo nie wie-
rzę w Niebo.
Bo znalazłam Piekło. Wklęsłe policzki i cuchnące wrzody.
Mówią do mnie: Święta. I na fotografiach wybielają mi zęby.
I prasują zmarszczki.
Boże, czy to grzech, że tak mi ładnie w zacerowanej sukience?
Mówią na nią: sari.
Boże, w którego nie wierzę, choć próbuję uwierzyć – módl się
za mnie.
I nie podnoś, kiedy upadam. Tylko ukarz.
Módl się za mnie. Nieustannie.
Melodią cykad i purpurą świtu. Aż uwierzę w Piękno.
Módl się za mnie. Ostrożnie. Nie spłosz mnie.
I złap, kiedy przed Tobą uciekam.
I naucz mnie budować domy i goić rany.
Bo szukałam wody, a znalazłam pustynię.
Mówią do Ciebie: Zycie, a ja widzę Śmierć.
Kiedy się wymykam, daj mi w dłonie ziarno i naucz wypiekać chleb.
Bo mówią do mnie: Matko, a ja mam martwe i jałowe piersi.
Kiedy mówię: Nie wierzę, powiedz: Wierzysz.
III nagroda
BARTOSZ KONSTRAT
już jesień pomyślałem za chwilę w ognisku
znikną ostatnie ślady szalonego lata
palone jak pamiątki szkodliwej zarazy
przez dym się przedzierają czarne ciała kruków
ruchliwe jak szydełko w rękach mojej babki
i tak samo okrutne szyjące dziobami
wzór którego znaczenia wciąż będę się bal
przed którym się ukryję w dwuznacznej rozpaczy
w misternym upodleniu wznoszeniu toastów
bez widocznej przyczyny to wszystko ze strachu
który we mnie się rozsiadł i robi na drutach
czerpiąc czerwoną nitkę prosto z moich trzewi
czerwony język ognia trawi suchą gałąź
pies pogonił zająca jest bez szans na sukces
suchy odgłos szczekania kaleczy powietrze
dorzucam do ogniska obsesyjny ogniu
bądź dziś dla mnie łaskawy odwdzięcz się za pokarm
za meble pamiętniki niemodne sukienki
dzięki którym istniejesz i gardło czerwone
szczerzysz w szarości mroku odwdzięcz się za pokarm
a rano wsiądę w pociąg i odjadę w przyszłość
z kawą herbatą ciastkiem kanapką gazetą
i pomyślę już jesień i spojrzę przez szybę
kamienie na nasypie białe zręczne czaszki
będą drgać w moim oku i przebiegną sarny
przez mijaną polanę i spłoszone znikną
w twoich niebieskich oczach i odwrócę głowę
i zniknie pociąg łąka i śmiertelny nasyp
będziesz ty i ja powiem a więc mamy jesień
pies potwierdzi szczekaniem jego długi język
będzie tematem żartów gonienie wiewiórek
stanie się leitmotivem następnych tygodni
i tylko czasem będę kiedy nikt nie widzi
kazał psu dół wykopać z daleka od domu
głęboko głębiej ziemia szarpane w powietrze
kawałki darni piasek i zakopię w dole
kawałki ciała skórę wyprawione ścierwo
wrócę tuż przed wieczorem nucąc coś pod nosem
roześmiany pragnący twojego dotyku
Wyróżnienie
URSZULA KOPEĆ
Klepanie kosy
dziadziowi Józefowi
łaskocząc stopami zaspany próg wychodził
by rozrzucić spojrzenie po niebie, wyłowić słońce.
lubił jak mżyło między liśćmi ukrytymi
w gałęziach splątanych uściskiem, podparty
o ostrze komponował, rozpuszczał dźwięki
suchego stukania które kołysały ostatnie
podrygi rosy zaczajonej w trawie, obok kobieta
z obrazu Malczewskiego robiła to samo szepcząc
wszystkie nieobecności są sobie podobne.
przyzwyczajone wrony wiszą nad topolami
nasłuchując pierworodnego ze wszystkich
porannych odgłosów, ucichł w przerwie
między słowami, pozostał tylko Baptiste
który zwozi siano nieświadomie zapełniając
pustkę przetykaną źdźbłami wspomnień.
Wyróżnienie
KAROL SAMSEL
Sweter matki
ten mężczyzna miał twarz
Chrystusa z filmu zeffirellego
spotkanie takiej osoby w wielki piątek
to chyba nie przypadek prawda
co bóg chciał mi przez to powiedzieć
może po śmierci będę rajskim ptakiem
a gest zaproszenia do edenu
będzie przypominał ułożenie palców
roberta powella podczas monologu
na górze ośmiu błogosławieństw
pomyśleć że w dzieciństwie
aby schować się przed diabłem
musiałem rozciągać sweter matki
jej przestrzeń osobista była ciepła
zwłaszcza ta słoneczna część
dorosłość wszystko czyni prostsze
wystarczy syn boży na ulicach
a już zapach psalmu
dwudziestego drugiego
Wyróżnienie
DOROTA SUWAŁA
Pacierze kwiatów
Pacierze kwiatów
zimą rozmodlone pokorne błagania
o cud narodzin w łonie matki wiosny
która brzemienna w łąk perły i płodnych drzew córy
rodzi życie
Pacierze kwiatów
zimą milczące rozmodlone czekania
na Światło w źrenicach swych oczu
w Wiosnę Zmartwychwstania przyodziane
w oku Boga – Słońcu
które płacząc łzami Światła
słodzi rozpacz zimy świata i naszych serc
i topnieje w Wiosnę śnieg jak w cukier
dla Boga niemożliwie możliwy
Wyróżnienie
PAULINA JUSTYNA CHYL
Cud
Którejś nocy zapalisz światło
Czarny blask zagasłych gwiazd
Oświetlisz jasną smugą
Porzuć swoich przystojnych bogów
Na szczycie wielkiej góry
Znów rozpętała się burza
Cudem czerwonego zachodu
Przeplataj jasne włosy
I pomarańczem wschodu
Którejś nocy zrozumiesz
Złoty blask zagasłych gwiazd
I cud życia
Wyróżnienie
DOROTA GRZESIAK
Czerwiec i brzoskwinie
jestem coraz grubsza od czerwcowych nocy
przesyconych lepkim sokiem ananasów,
brzoskwiń, i nie pomaga, że w snach
biegamy albo kochamy się w biegu.
zawsze wieszaliśmy nasze kurtki
na jednym wieszaku, przytulały się.
były bliżej siebie niż my kiedykolwiek.
proszę, przyjedź, zanim stanę się
grubą babą, co zabiera
za dużo miejsca w łóżku
Wyróżnienie
IZABELA KAWCZYŃSKA
Fado fałszywie bez gitar
przepływ spraw jest umowną sprawą,
a jednak puls krwi wybrzmiewa dzisiaj całkiem realnie,
podaj mi, podaj małpko swój neseser, zamszowy róż sutków,
ich lepkie landrynki, zwiniętą trąbkę chwili, w której z wierzchu
ciepło,
sterylnym ruchem sprawdzimy co w środku,
wyruszymy na połów słodkich mandarynek,
małych chudych rybek płochych jak spojrzenia,
którymi omijając uważnie moją twarz, tropisz pająki ulotne na
ścianie, piruet, piruet i pas
cokolwiek znajdziesz zamilczmy, cokolwiek zobaczysz przemi-
nie,
zarobaczoną źrenicą oszroni nas mysi czas czekania w kryjów-
kach ciszy, na kogo padnie
na tego bęc, mięsem miłości stanie nam w gardle, potem skru-
szeje, przegryzie,
umarli nie śpiewają, więc teraz, na całe gardło żałobnie,
z premedytacją fałszywie niczym soliści przeznaczenia albo
ogniste paso dobie
pytasz czy nie oburzy to świata albo sąsiadów za płótnem ścia
ny
niech Pan zostawi świat w spokoju
świata i tak to nic nie obchodzi
Wyróżnienie
KAROLINA SZUCHNIK
Ecie pecie na parapecie
* * *
Generacja Nic
Znowu tłukła się
Z pokoleniem JP II
W tematyce
Wyniku meczu
***
Może to jakaś wiara
W predestynację zniszczenia
Kończę co zaczęłam
Kończę co zaczęłam
***
Treści zawsze było sporo
Tylko form wyrazu brak
***
Są ludzie, którzy wrośli w ulicę
Jak trupy
Po których chodzimy
Codziennie
Do szkoły, pracy i na zakupy
* * *
Nadzieja na lepsze jutro
Pogrzeb codziennie o dziewiętnastej
(Rano mówisz, że będzie lepiej
Wieczorem nie masz do powiedzenia nic)
* * *
Jeśli wszystko
Ma swoją masę
Krytyczną
To ile kotów potrzeba
Do wysadzenia
Supermarketu?
* * *
Czasami miło jest
Nagiąć trochę
Prawa fizyki
I zrezygnować
Z grawitacji rozsądku
Pomachać nogami
Zagiąć rogi czasoprzestrzeni
Jeszcze we wzorze czas
Wsadzić łąkę zamiast drogi
Tylko parę krów wpisać
I będzie pięknie
Będzie pięknie