Nagroda Przewodniczącego Katolickiego Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana”
WOJCIECH SKOCZEK
Mors principium est
wiatr nagle gwizdnął mi nad uchem
pamiętam, że jakiś facet grał wtedy na trąbce
pomyślałem: kiedyś wszyscy odlecimy niewidzialnym wentylem
gwiżdżąc z wiatrem ledwie słyszalny jazz
potem prawie widziałem jak:
-w dole pociągi szurają między łatami pól i zagajników
-słupy jak gwoździe przytrzymują omszałe arrasy ziemi
-bezskrzydła śmierć jak ślepa ćma sunie po ziemi błagając
o kaganek
-wtóruje jej surowy stukot pociągu
wycieczka żałobników za jednym obolem
lato – nie najlepsza pora na umieranie
bo gdyby teraz zapalić świeczkę wszystko spłonie w mgnieniu
bez żaru nadziei jak światełka w tunelu
zwolna utwierdzają się w ostatecznym zwycięstwie nad zgonem
to konieczny akt pocieszenia – rytualny basen oczyszczeń
a teraz spieszmy się do domu biorąc zadumę na barki
złuszczone łzy i spocone chusteczki
zaczynamy żałować samych siebie
kto miał jeszcze tyle siły, żeby pomyśleć o barszczu i schabowym?
jakoś nikt nie może jeść nie umywając rąk
ług przeżera ten zapach, kropla po kropli jak stopiony wosk
– na lustrze tania woda kolońska zmarłego
wtedy uświadomiłem sobie, że nikt nie grał
na rogu ulicy było pusto i cisza wymierzyła mi
palący policzek
Nagroda Dyrektora Instytutu Wydawniczego ,,PAX” w kategorii debiut
PAWEŁ ŚWIDER
Moja mandolinka
A może byśmy tak na dzień do Tomaszowa
wyszli? To nic, że droga zajmie nam miesiąc.
Kto, jak nie my zabraliśmy ich tysiące samym
sobie sprzed nosa
Marzy mi się wielkie okno rozmiarów nadnaturalnych
takie, żeby dojść do Tomaszowa ale nie prostować rąk przy
parapecie
w chwili odchodzenia zawiesiłbym nad oknem mandolinę
A ona swoimi demagogicznymi sztuczkami, lekko z polotem
ale mocno poprosiłaby mnie – porwij plan lekcji, to nic lepsze-
go
niż znaleziony na pustyni suchar zamiast wodopoju. Kajdan na
psa.
Niestety taką mam naturę, że wolę siedzieć przy oknie
nie jak głupi baran, ale antylopa, której już żadne pazury nie
grożą i nikt nie weźmie jej w nawias
Mandolinko, teraz wezmę cię ze sobą do pracy
pokażesz tym ludziom, że świat nie ma sensu
chwaliłaś się niedawno, że twój dźwięk
to więcej niż nihilizm
Jak mnie wkurzysz to pomaluję cię żółtą farbą
a na schnący kolor przyczepię zwały gazet, żebym mógł
się pośmiać. Ty będziesz zbezczeszczona a ja jak zwykle
przy parapecie podtrzymując dłońmi głowę
II nagroda
KAROL SAMSEL
Triest 5:12 am
Pierwsze wzejdą kobiety gładkie jak policzek
i będą przypominać zdjęte naszyjniki,
rozsypią się po schodach weneckie kolczyki,
przekleństwa i zaklęcia ciekłokrystaliczne.
Potem przyjdą mężczyźni z krawatami w oczach,
kropla wina, Versace, cień wyostrzy kontur,
wiatry znad Adriatyku uderzą od frontu,
Bóg umrze mi na rękach, nim ziemię zatoczy.
Będę udawał smutek, położę się na wznak,
krzyknę, że mam Go w twarzy i płynie biała krew,
mężczyźni nie uwierzą, kobiety pójdą w ślad
za mną, a port rozsunie mokre szpalery drzew,
kurtyna miasta zadrży od upłynnionych lat,
gdy wszystkie statki spali wciąż gorejący krzew.
II nagroda
Hanna Wosik
* * *
1.
liczę że kiedy umrę może nie od razu
trzeba mi będzie odejść tam gdzie nie wiadomo
może pozwolą mi jakiś czas pokrążyć
nad światem jeszcze trochę mnie pamiętającym
jeśli tylko nie zajrzę przypadkiem do lustra
i nie przytulę policzka do szyby
żeby przekonać się że znikło odbicie
a szkło już nie jest gładkie i zimne jak dawniej
będzie trochę tak
jakby
nic się nie zmieniło
2.
zanim przeniosą mnie wyżej
chcę raz dotknąć rzeki
tak żeby został ślad wody
na rękach z pergaminu
ze czcią
w skupieniu
niczym przy szeptaniu wierszy
śledzić końcami palców linie drogich twarzy
w końcu przysiąść na jednym z wąskich parapetów
gdzieś pomiędzy szarymi kulkami gołębi
i próbować usłyszeć
niewidzialne serce
3.
jeśli Bóg nie od razu mnie sobie przypomni
zaczekam tam na niego
ile będzie trzeba
III nagroda
Radosław Sobotka
Wojtyła
pewnie wygłaszałby uśmierzające monologi
grając Gustawa – Konrada w ’68 i swoją
czarującą mimiką i aksamitnym głosem
powstrzymałby wybuch zamieszek
jako poliglota miałby możliwość
występowania w światowych produkcjach
nie umniejszajmy nie tylko teatr również
kino może nawet Hollywood gdzie
wiele nastoletnich fanek
wieszałoby plakaty z podobizną
młodego wzniosłego Polaka o jasnych włosach
nad łóżkiem i rozprawiało o jego pochodzeniu
słowiańskim akcencie o skromnym (jak
na obowiązujące realia) stylu życia
na starość znudzony widokiem palm Wojtyła
wróciłby do Polski występując w roli głównej
atrakcji na festiwalu w Gdyni na którym
mówiono by: legenda teatru kina
większa od Holoubka Konwickiego
w końcu dostałby nagrodę za całokształt
pracy twórczej i umarł otoczony
przyjaciółmi w zacisznej chacie góralskiej
pytam co stałoby się z Piotrem Adamczykiem
i komu śpiewano by Santo subito
na placu Świętego Piotra
Wyróżnienie
Agata Chmiel
Post
pochwalone niech będą fale, te wotywne ołtarze, w które można
wrzucić dowolne odłamki dni, obierki ciała,
i plaże, z których schodzi skóra alg: dopiero kiedy wyschną,
robią się kruche, sól pozbawia stare kości zapachu,
miedzioryty zmierzchu wyłuskują się ze strąków i wpadają w
porcelanowe palce
jednym płynnym ruchem, który jest jak przerwanie tafli, po-
chwalone niech będą
widoki, które można nakreślić ogryzkiem zdania, ciepłą plamką
ołówka
trzymanego w dłoniach jak ostatnie zapasy, post przyszedł i
post się skończy, tymczasem
wszyscy wyzbywamy się czasu, rzucamy słowa na wiatr, patrzy-
my, jak się wzbijają.
oddawać należną cześć, przychodzić, żeby odłożyć na półkę
coś, czego się nie zabrało.
czekać, podobno na końcu tunelu mieści się światło,
modlić się i zagryzać głoski, szukać, pozbywać się w zakamar-
kach niedokończonych wydarzeń.
nie mieć nic do roboty i mieć kilka reguł, żółknąć na wylot,
żeby nie zblaknąć.
czterdzieści dni chodzić po pustyni, nie móc wypluć ani jednego
słowa.
a potem znaleźć kamień i nazwać go wiatrem
Wyróżnienie
Marek Jagielski
Pragnienie
Księżyc usypia w zapachu koniczyny
Ciemnieją kłosy na jasnej strunie nieba
Noc milczy we śnie i tylko chmurą tańczy
Ciszę w milczenie gwiazd przelewa
Upał już zelżał na woalce nocy
Ścieg złoty szyje alfabet obcych dróg
Na skrzypcach trawy wędrowcom ku pomocy
Tęsknotą szumi śpiący w ciszy Bóg.
Wyróżnienie
Zofia Marduła
Cecilia Gallerani, 1491
moje imię brzmiało jak niebo
w wąskich ustach II Moro
sznurek czarnych pereł
za gęste noce Mediolanu
kiedy otwierał okno
na harmonię neoplatoników
słyszałam tylko cykady
ginące w dziobach ptaków
mistrz z Vinci
miał dłonie z różowego aksamitu
oczy którymi rozbierał
ścięgno po ścięgnie
destylował mnie w alembiku
z oleju i światła
mówiono o nim
że tworzy mechaniczne zwierzęta
latających ludzi
śmiercionośne domy
i że rozdziera ciała umarłych
a przecież grał na lutni
bawiło go splatanie
sznurów słów smaków
Lodovico przysłał gronostaja
zwinny jak książę
ugryzł mnie w pierś
drwił z oddania
w szesnastej wiośnie
maestro zręcznie
zdjął ze mnie skórę
rok później
książę odesłał ją
przed swymi zaślubinami
Wyróżnienie
Marcin Orliński
* * *
Wdrapuję się na murek, na kolanach mam krew,
w ustach mokry popiół. Niejasno przeczuwam walkę
początku z końcem, prologu ze spisem rzeczy. Szklana
kula toczy się po klatce schodowej, strzela tysiącem
refleksów. – Tamten wieczór należał do zapachu frytek
i do pękniętej szkatułki, z pewnością. Ale klocki
wydają się już ułożone, jakby ktoś je naznaczył
cyframi. Szare, grudniowe słońce bije coraz
mocniej. Mama i tata – tama i mata, lepiej nie
da się ująć wody ze studni przeinaczeń. Dzieciak,
skupiony pośród swoich klocków, z pewnością
biedny i z pewnością szczęśliwy. Krwotok
z nosa: zatamowany matowieje. Próbuję
zapamiętać sposób, w jaki
rzeczy o mnie zapominają.