Nagroda Przewodniczącego Zarządu Głównego Katolickiego Stowarzyszenia
,,Civitas Christiana”
DOROTA SUWAŁA
Weronika rozmyśla o wietrze
Staruszka
nosi okulary
bo bez nich potyka się o cuda
które jej nie dotyczą
Wszyscy ją opuścili
chora powłóczy nogami
podpierając się spróchniałą laską
jak wieczorną modlitwą św. Łukasza
zmęczonego całodniową służbą
Upadając
zawadza grzeszną nogą o kamień
który rodząc cierpienie wydaje jej się świętym
bo zbliża do Boga
dlatego czeka na jego modlitwę
która pomoże jej wierze zakwitnąć
Nagroda Przewodniczącego Zarządu Głównego Katolickiego Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana”
MARTA STĘPNIAK
Czasami się zapomina
To pamiętam z dzieciństwa:
garść piachu wrzuconą bez
powodu do kieszeni,
liczne potknięcia na
zbyt wysokich schodach
i muzykę, tak muzykę
ona była wszędzie
Pamiętam ręce
poplamione mieczem
i sok z czereśni na bluzce;
ogród z motylami,
a właściwie to motyle
z ogrodem
to wszystko pamiętam
Pamiętam twarze ludzi
i dachy domów
Pojedyncze rozmowy
i dopowiedziane historie
Pamiętam mech na plocie
i te odważne pokrzywy,
które nieraz pokąsały
łydki
Pamiętam sad jesienią, zimą,
wiosną, latem
Pamiętam sąsiadkę z
dołu i jej skrzypiącą
podłogę, pana Antka
i jego czarnobiały
telewizor
tylko siebie nie pamiętam
I nagroda
KAROL SAMSEL
Wiosna arlekina
dopiero dziewiąta rano a już słońce
zdążyło mi wypalić pastele na powiekach
cyrkowa przybudówka przypomina miejską spalarnię
jej kolor dopóki nie zmurszał był czerwienią bombek
choinkowych i pryskanych graffiti dziś zmatowiał
jak krew z miejsca zabójstwa którego nie popełniono
ciekawe jak Picasso sportretowałby takiego arlekina
dla artysty gotów byłbym nawet wetknąć między zęby
cygaro pewnie zaistniałbym na płótnie jako cyniczna
kwadratura czaszek albo wariacja przedstawiająca Guernicę
w trakcie karnawału na moment przed nalotem
dosyć scena czeka czas wkroczyć na trotuar i straszyć
laserem źrenic mając usta tak rozciągnięte
jak ręce Wenus z Milo
II nagroda
MIŁOSZ KAMIL MANASTERSKI
Najmniejszy brat
święty Franciszek
jeździ pekaesem
zziębnięty czeka w blaszanej wiacie
jak w kapliczce
kierowca nie pyta go o bilet
pasażerowie nie zauważają
taki wychudzony święty
zawsze w letnich butach
cieniutkiej kurteczce
siada z tyłu autobusu
obok śpiącej Klary
wysiada zawsze przy lesie
sprawdza czy paśniki pełne
świętymi dłońmi
zrywa wnyki
modli się za ptaki
by szczęśliwie wróciły
na wiosnę
Wyróżnienie
IZABELA PRAGER
***
zimna łuna łasi się do samotnego miasta
w bezpiecznej odległości siedzi ona
wtulona w swoją ciemność jedwabny szal zapach księżyca tęskniąca za człowiekiem którego nie ma nie było nie będzie
miłość
bez przyczyny krzyku i milczenia
rozmawia z gwiazdami
Wyróżnienie
URSZULA KOPEĆ
Wieśniaczki Gierymskiego wciąż rozmodlone
odcięte od tła twardym obrysem
uderzają czystością ludu
grabią galopujące smutki
panoszące się po rozstajach
chowają do zapasek i zastygają
w dotyku traw kołysanych dzwonami
bez piętna targowiska drżącymi
wargami dotykają słów
które w płomieniu ciszy jak przepiórki
rozpryskują się w powietrzu
trwają wśród przemijających liści
w zmienności barw niezmienne
Wyróżnienie
MILENA MARIA RYTELEWSKA
Chopin. Półportret
Rozpryskują się palce na klawiszach.
krwawią klawisze
już są: ja tu oni tam
oni tam ja tu
oni oni oni
patrzą na mnie, na moje palce biegnące jak dreszcz
po płaszczyźnie fortepianu, patrzą jak uciekam
a może gonię, może oni wiedzą za czym, może
chcą mnie złapać, może chcą To złapać,
może dlatego tak natrętnie śledzą, tropią,
strzegą a może czekają na najdrobniejsze choć
potknięcie o krawędź klawisza, na choć jeden
kaleki dźwięk.
czerwono i czarno, czarno i czerwono,
przystaję, przystają, w cieniu, ale przecież
i tak słyszę na plecach ich lepkie oddechy
i zniecierpliwione podrygiwania, a potem ruszają
w kolejny bieg i kluczą, plączą się opętani
mną czy muzyką przez sekretne przejścia
i moje tylko kryjówki.
czerwono i czarno, czarno i czerwono,
pamiętają czy nie pamiętają, rozpamiętują,
wierzą czy nie wierzą, próbują uwierzyć,
jak ja kochają i jak ja nie kochają, cierpią,
czarno, może zniknę, może mnie to preludium
pochłonie.
czerwono. może w nim utonę, może mnie nie znajdą
pod milczącą taflą.
gdzie jestem?
wszędzie, bo
byłem już wszędzie.
Wyróżnienie
ANNA DWOJNYCH
On, ja i reszta kosmosu
Tamto kochanie było wyjątkowo altruistyczne
choć jako jedynaczka jestem podobno przykładną
egoistką
a jednak
czarnych psów kotów chatki na kurzej nóżce z pełnym wyposażeniem
czy praktycznie rzecz biorąc wymiaru sprawiedliwości
w dresowym kapturze i z bejsbołowym orężem
nie angażowano
ludzie chętniej wierzą politykom niż w emocje
prawdzie jak filmy z manifestu Dogme
te kilka znudzonych księżyców urwanych z choinki
nieprzespane dłonie czy rzęsy w kałuży
ktotoskądtozjakiegopowodu
gorzejniemoglaśwybrać
powoduje raka i choroby serca
im mniej znany świat przedstawiony tym ryzyko większe
słyszałam jak artysta oburzał się
że wszyscy szukają Sensu
czy to sztuka czy coś znaczy a bo co
autor miał na myśli
w powyższej historii to zadanie może wydać się
niektórym równie trudne zapewniam
podmiot liryczny ma się dobrze i nie żałuje
usypiania zegarowych kukułek a przede wszystkim
że istnieje ktoś dla kogo
miało się ochotę ładnie składać serwetki
Wyróżnienie
BARTOSZ KONSTRAT
Contes barbares
Praage przyrządziła już obiad i myślała o Irvingu, który został na wsi,
z pewnością zaspokaja się teraz w stodole patrząc na grube tyłki
dojarek,
strzepnęła papierosa,
drganie, gałęzie młodej lipy drgają wyraźnie,
wczoraj przyśniły jej się czaszki zanurzone w ogniu, chciała
zadzwonić do Eleny, ale bała się jej lekceważącego śmiechu,
potem nie mogła usnąć, wyobraziła sobie, że Ir leży obok niej,
zamknęła oczy i dotknęła ciepłych żeberek stojącego obok grzejnika,
rano poszła kupić rajstopy, jaśniejsze niż zwykłe, chciała
przyciągnąć ich wzrok, jeżeli kiedyś, to teraz, mogą mnie zniszczyć,
poczuła się przez chwilę nietykalna,
Irving może teraz być w oborze, ścieli pod krowy i czyści kobyły
przejeżdżając zgrzebłem po ich gładkich zadach,
światło wpada przez małe okienka, może właśnie przypomniał ją sobie,
trzymając zgrzebło w dużej dłoni, drugą odgarnie brązową grzywę,
wyjrzała przez okno: dwaj mężczyźni we frakach idą w kierunku
parku,
jeden z nich prowadzi rower,
dziecko biegnie w kierunku kratki ściekowej, która nagłe się zapada.
Wyróżnienie
SZYMON RATAJCZAK
***
Głaszczę ciszę za uchem jak starego psa
Niektórzy biegną jak zachody słońca
Patrzę w bulaj
kubka Czekam na spóźnione
Nieszczęścia
Wyróżnienie
ADRIAN STELMASZCZYK
***
pomiędzy spopielonymi konarami drzew
przemykają ukradkiem cienie
tych co są choć ich nie ma
wszystkie one zmierzają ku mgle
by przywdziawszy mleczny całun
dotknąć drogi też mlecznej zresztą
ja który jestem choć mnie nie ma
wyjdę spomiędzy zgliszczy drzew
i przemknę ukradkiem tam
gdzie nic nie ma
być może nikt nie zauważy
a ja -jak umrę –
nie powiem nic mamie
Wyróżnienie
WOJCIECH ŚLUSARCZYK
Człowiek i ptak wobec końca
widziałem śmierć człowieka
i śmierć ptaka
człowiek umierał w szpitalu
ptak w parku o świcie
śmierć człowieka nie miała nic w sobie –
otwarte usta ślina i zęby żółte
skóra i włosów kilka w nieładzie
oczu mętna sadzawka pod rzęsą
taki zużyty banał – worek sparciały
z kroplą wilgoci
śmierć ptaka była aktem majestatu
zawieszoną nutą pieśni głosu gałęzi
gdy zachwiał się ptak by spaść
znieruchomieć
kwintesencja prawdy – pneumy
z plamką krwi u dzioba
śmierć człowieka pozbawiona była barw
ptak umierał w tęczy
człowiek kończył wbrew sobie ptak
wypełniał rolę
zazdrość wobec ptaka
tylko to czuję
Wyróżnienie
MAGDALENA MAŁGORZATA ŚWIĘCICKA
Poprzez i pomiędzy
cmentarze są pełne ludzi niezastąpionych.
poczekam jednak, by ci to powiedzieć osobiście
i kiedy usiłuje wspomóc dobroczynność nie przestaje być rzeź-
nikiem
na lekcjach humanizmu brakuje chętnych aby przejąć winę.
dewaluacja postępuje szybciej niż ścieżka prawa;
bliżej czekania, wiarołomności przypuszczeń
to idealny moment, by zatrudnić bezstronnego arbitra.
bezczelna konstrukcja, cała elastyczność bawi zanikanie.
wrażenie dociera jakoś do moich trzewi
wierzę, że to, co widzimy, w jakiś sposób tworzy fundament
naszego świata
w zakamarkach umysłu machałam milczącej paradzie chwil,
podczas narodzin miejsca i czasu następują wzajemne
modyfikacje i w tym kryje się nasza słabość, podobnie jak nasza
siła.
tym wszystkim i jeszcze samą perspektywą,
być może emigracja znikąd donikąd,
poprzez i pomiędzy minerałami i ogniami pustki,
uwolnienie od ziemi, powietrza i wody.
obiecuje w końcu nie powtarzać
unosząc dłonie do sufitu – sacrum w fazie niematerialnej.
nic nie ma prostych linii znaczeń,
łatwo znikać w konfliktach zbrojnych,
emocje, plany, uczucia i cele dostrzegam jako wiry fali,
płynącej przez miasto faktów,
wolno budowane na grobie dawnego ja.
akt jest aktem
najwyższe jest zadośćuczynienie, jakie może ofiarować
świat godziny pierwszej za zmiany dokonane
doprowadza tę skłonność do ekstremalnych wymiarów,
aby być karykaturą manii obecnej w każdym z nas.
a w takim razie czy to naprawdę istotne,
którzy z nas są zdrajcą
w sobie.
jesteś zbyt dobrym człowiekiem, by się marnować w tym bała-
ganie,
bronić czegoś, co już się rozpada.