Nagroda Przewodniczącego Katolickiego Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana”
za wiersz poświęcony Prymasowi Polski Stefanowi Kardynałowi Wyszyńskiemu
KAROLINA KRÓL
Kardynałowi
Zanim dojdzie się do klasztoru w Komańczy
Trzeba długo iść przez las.
Ciekawe, ile kroków postawił w tym lesie.
Nim zdecydował się na ten jeden krok.
Nim zaczął pisać.
Same siostry w klasztorze w Komańczy
Są miłe i uśmiechnięte.
Ciekawe, ile razy on się do nich uśmiechał.
Nim zdecydował się uśmiech wysiać
narodowi.
Gdy zaczął pisać.
Na ścianach w klasztorze w Komańczy
Wiszą kopie zdjęć i listów
Ciekawe, ile listów wysłał i otrzymał.
Nim w końcu poczuł się Pawłem
l napisał.
I nagroda
KACPER PŁUSA
modlitwa II – błagalna
nigdy nie prosiłem cię o zbyt wiele, panie, są dni, gdy mam ochotę cisnąć ci w twarz różaniec, od kiedy pisałem po raz ostatni, nie ustaję w miłości, obraziłem cię następującymi grzechami:
próbowałem przekroczyć siebie i do końca trzymać za rękę tę jedną jedyną bliską mi kobietę, co zawstydzi pięknem i dobrem twoje chóry anielskie, gdy nadejdzie pora proszę o spotkanie.
są dni, gdy nie chce mi się mówić, ani pisać a w pewnym wieku trzeba nauczyć się milczenia, to smutne, mimo że mam dwadzieścia cztery lata, już wiem, czym jest poezja, która nie ocala.
II nagroda
KAROLINA KRÓL
Janowi
Pewnego Ranka
A smutny to był ranek
Jezus powiedział do mnie
Chodź
Nie sposób nie słuchać wezwania
Zatrzymać serce
Co aż rwie się z piersi
Z tęsknoty
Wyciągał ręce tak bezpiecznie
Choć z dołu tchnęło mrokiem
Jak rozpaść się i złożyć z powrotem
Przepaść
Jak rozpadlina w głąb serca
W tę czerń
W którą się nie zagląda
A ręce czekały na mój ruch
Czekały cierpliwie
Wykonałam go
Ostatnią odważną myślą
Krzyknęłam
Nie
Spadnę
Uśmiechną się
Chodź i nie patrz w dół
Głuptasie
Ja jestem
To spojrzenie
Jak otwarte niebo
Odbita wzdłuż i wszerz
Niebo rozdarte
Krwawiące
Poranną grudniową rosą
Wyróżnienie finansowe
DOROTA SUWAŁA
Tak bardzo niepodobni
Niekochani
kiedy żyją nie całkiem
odchodzą odwracając wzrok
Kochani
trwają nawet wtedy
gdy Bóg zamknie im powieki śmierci
a otworzy Życiem
Tak bardzo niepodobni do mojego bólu
wiernego jak pies
co sterczy pod bramą Nieba
ze spuszczonym ogonem
Wyróżnienie finansowe
DŻESIKA WERONIKA SZYMCZYK
Pasja
Pośród szpitalnych ścian
Jesteś tylko w moim chorym sercu
Serce, może taka jest
Moja misja tutaj
Zabrałeś mi pasję
W zamian otrzymałam
Zapas łez na wszystkie te
Trudne noce, w których
Próbowałam pogodzić się
Z tym co uczyniłeś
Nie zdawałam sobie sprawy
Że tamten krok na murawie
Był moim ostatnim
Ty już wiedziałeś
Może przeżyłabym to inaczej
Może uczyniłabym znak krzyża
Wiesz, to chyba jednak była
Dobra wymiana
Teraz proszę o siłę
Mocne serce
Resztę ogarniemy razem
Wyróżnienie finansowe
LAURA CHUCHLA
Pierwszy grzech
Początki podobne
poranek bez paciorka
paciorek bez skupienia
wino nie krew
Potem już tylko
noże, piły i siekiery
zawinięte w białe
chusty
Potem już tylko
węże wkoło piersi
diabły na podeszwach
przekleństwa na sen dobry
Aż się przebudzi w nas
ten pierwszy grzech
od którego już tylko
długa droga przez wieki wieków
do godziny naszego wskrzeszenia
Nagroda Dyrektora Instytutu Wydawniczego ,,Pax”
KLAUDIA CHUDOWOLSKA
Chłopiec obozowy
My little boy, jakże kruche są twoje
rączki urodzone w niewoli
ćwiczone wyćwiczonym batem.
I jaki angielski spokój drzemie
w twych ustach i w twych dłoniach.
Ile masz cyfr na przedramieniu,
tyle razy będziesz umierać.
Chleb zapleśniały jedzą szczury w ukryciu.
O, Slicha! – to ludzie,
a tak im z oczu patrzy
jakby nie było jutra.
W snach uczyłeś się japońskiego,
by zostać kamikadze -ja ni krzty słowa –
Jeśli umrzeć, to przynajmniej godnie,
ale się nie dało.
Buty, które nosiłeś noszą inne stopy
wrzodem przystrojone jak na wesele.
Oddałeś je w testamencie –
taka poezja co kątem ciśnie się w oczy.
My little boy, kołysankę zaśpiewam
na wieczne dobranoc,
ale ty słuchać nie chcesz.
Nasze i cudze słowa ubrane jak każą,
w szeregu niezmiennie jak kolory tęczy.
Prujesz swą gwiazdę ramienną,
a krzyżyki masz w oczach – taka gra:
jak w jednej linii trzy gwiazdy – to strzelają.
jak w jednej linii trzy krzyżyki – to już nie żyją.
Woda kapie z ludzkich ciał.
Zbierają ja w dzbany. To krew nie woda.
Polewka.
I twoja matka trupioblada lichwiarka
z menorą pod spódnicą,
a mogła tam schować ciebie.
My little boy, taka subtelna wydaje się pani kapo
O białej cerze anioła
bezlitośnie zakrywa usta dłonią
a ty się dusisz