Nagroda Przewodniczącego Katolickiego Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana”
ZOFIA LITWINOWICZ
Madonna z warkoczami. Przed Matką Bożą Rywałdzką
kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu
pół-jeszcze-noc śpi o czwartej nad ranem
przeciera zaspane oko kończyną ptasią
Cyganka która oczami
noc pożarła jak ciemną czekoladę
zostawia dziecko przed świętą figurą
no co ty sobie myślisz Najświętsza Panienko
krzyczy
że chory dzieciak wozów kolorowych nie pozbawi barw
że ja na cud będę czekać spokojnie jak na bransolety złote
że można tak w nieskończoność
rzuca litanię wyrzutów w niemotę
figurki drewnianej
drewno chropawe pęka głucho
jak trzask okiennic skrzek starej Cyganki
dziecko kwili – ptaszę
zagłodzone niebem
trochę wody święconej i dziecku
pióra wyrastają
zupełnie jak aniołek myśli Cyganka
zaraz odleci z biedy choróbsk głodu
opuści wozy kolorowe ogień wagantów
myśląc tak
wyciąga stare nożyce
ciach-ciach stękają
ofiarowuje Panience sukienkę czarną
z warkoczy wężowych splotów
a później dziwią się pielgrzymi
tak jak dziwił się Stefan kardynał
skąd u Madonny warkocze cygańskie
Nagroda Dyrektora Instytutu Wydawniczego ,,PAX” w kategorii debiut
BOGNA HOŁYŃSKA
***
noszę Boga w sobie
kiedyś mówiłam że to motyl który przez otwarte usta wpadł przedostał się do piersi do kręgosłupa
jak nóż przez wszystkie tkanki przedarł się i zamieszkał w moim ciele
albo że to pisklę żyje we mnie
gdy myślałam że karmi się moją wątrobą wije gniazdo z kręgów i mniejszych kości
Teraz gdy jest lekki i niewyczuwalny
poznaję Go
I nagroda
ZOFIA LITWINOWICZ
Moja pieśń stworzenia
Nie wiem jak to powiedzieć ale chyba
dziękuję
za czas
czas co zawiera się w czasie przyszłym
i obecny jest w przeszłym
za to co nigdy się nie zdarzyło
a co pamiętamy najlepiej
jak Weronikę która
twarz Ci chustą otarła
za piękno niepiękne
podarte i złe
bo nasze ludzkie
za schody w noc ciemną
i drogi na Karmel
te ubite wytyczone
i drożynki całkiem nasze
za garniturowych galantów
z połamaną konwalią
i za miłość malutką
kukającą z naparstka
II nagroda
KACPER PŁUSA
List do fridy kahlo
w moim dossier goszczą wyłącznie autoportrety, nienawidzę wzroku innych zawieszonego
nade mną jak skalpel. wahanie towarzyszy każdemu ruchowi ołówka w zgrabiałych palcach.
nazwij to techniką, chirurgiczną precyzją, nazwij jak chcesz, frido. wiem tylko, że zasypiam
sam na sam z tobą i papierosem. chcę być krwawym kwiatem w twoich kruczych włosach.
cóż z tego, że mogę wzniecić pożar. wiem, że boli. zatańczmy na płonącej podłodze
z bagażem doświadczeń, strachem w oczach. w tę podróż każde z nas zabiera odrębny dramat.
daj się objąć, frido. bądź poręczą autobusu w godzinach szczytu. bądź pędzlem, narzędziem
w kalekich rękach. obiecuję, że nie będę patrzył. napięcie między nami jest zbyt natarczywe.
uczyń mnie ślepcem, a staniemy się drżącą od gorączki mięsistą kulą na prosektoryjnym stole.
III nagroda
MARCIN KLEINSMIDT
Schleinstein budzi się
Czekali na mnie wszyscy przyjaciele, i ten najlepszy.
Co się z nimi stanie, kiedy Bruno umrze?
„Stroszek”
nikt nie mógł nic wiedzieć o nikim
nikt mógł mieć wtedy czterdzieści cztery lata ale nie miał
zamiaru spisywać swojego życiorysu
nikt tak naprawdę miał czterdzieści dwa z których zapamiętał tylko
akordeon glockenspiel i kilka obrazów
bo więzienia i zakłady dla nerwowo chorych wszystkie
działają tak samo ale trzeba było jeszcze raz wyjść
nikt nie mógł wiedzieć więcej niż mu powiedzą
więc wyszedł i wziął co do niego należało i parę słów
na dokładkę
na drogę
pamiętaj Bruno że ja ci zawsze pomogę
ale z alkoholizmu to ty sam musisz się wygrzebać
więc wyszedł złożywszy uroczystą przysięgę
i pierwsze kroki skierował tam gdzie obcy zginie
znaczy się do baru
to pan zabił Kaspara Hausera i to pan go musi wskrzesić
żeby ktoś inny mógł go znowu zabić a we dwóch to zawsze raźniej Bruno
nikt nie mógł stawić oporu ale sam nie wiedział
jaki wynik daje siła razy gwałt minus emigracja zarobkowa
pan Schleinstein Bruno lat czterdzieści dwa sierota i podrzutek
to dziecko mimo że takie małe i bezbronne jest bardzo silne
ten chłopiec może kiedyś zostać kanclerzem Republiki
pan Bruno Schleinstein analfabeta i schizofrenik
muzykant aktor i malarz wyszedł i zdążył na zachód
akordeon i glockenspiel też wziął ze swojego podwórka
w tym miejscu urywa się relacja autorstwa niejakiego W.H., spuentowana kilkoma kroplami krwi
niewiadomego pochodzenia
Wyróżnienie
ANNA DWOJNYCH
Znikamy w szarości albo kolory nie są dla nas
Radio Zet ogłasza dwudziestą pierwszą
godzinę naszych zagłuszonych modlitw
Visage śpiewa o mężczyźnie na pustym peronie
w takich chwilach czuję się mężczyzną
boję się równie mocno mam tylko walizkę
i żadnych pięciu minut ani gruntu pod nogami
baśnie rosną nam w dłoniach wyciągają kolce
kto nam obiecał Disneya w tego pierwszego
rzucimy kamieniem może powinniśmy wsiąść
do pierwszego pociągu nawet jeśli dróżnik
jest pijany i skradziono szyny
Wyróżnienie
EWELINA KĘPCZYK
Niebo
chodź,
pokażę ci wiatr, który kradnie listy
i wyszywa nimi szklane ściany świata.
wieczorem chodzi po liniach wysokiego napięcia.
topi w dłoniach kawałki belgijskiej czekolady i czeka
aż ktoś rozpisze jego smutki na głosy.
chodź,
pokażę ci dom i ulicę, czas wpleciony między cegły,
wygrawerowane oddechy ludzi, którzy za czymś biegli
albo czegoś szukali od pierwszej do ostatniej nuty.
pokażę ci pękniętą chwilę, szklaną butelkę w pełnym słońcu.
parkowe alejki budzą się wczesną wiosną.
stawiają pierwsze kroki. otwierają się na motyle.
próbują zakochać się odnowa i zestarzeć na dobre.
chodź,
pokażę ci niebo.
gryzie nam stopy. obiera nas ze skórki,
zostaje sama naga prawda, która wcale nam się nie podoba.
stajemy na progu.
zaraz spadną gwiazdy.
Wyróżnienie
ANNA PIETRZAK
płynny las
mówią
stoi las
dla mnie
las płynie
sznurkami mrówek
liśćmi w popłochu
rozpuszczonym jasnozielonym szkłem traw
stanowczą masą rzetelnych mchów
głaskanych przez oczarowane ręce
zauroczonej
płynnym lasem
Wyróżnienie
JOANNA KLIMCZAK
Świt
Nie zdołałam ocalić
snu
krążę po cmentarzu myśli
którego nie ma
szukam obrazów
których nie ma
gubię się
zastygła chwila
najgłębsza minuta przed świtem
rozciąga się w swojej ślepej ciemności
ci którzy wypowiedzieli słowa
już nie powrócą
i nawet echa głosu próżno szukać
w pustych szkatułkach uszu
stalowe po bezczynnej nocy ciało
spoczywa jak gdyby jeszcze we śnie
i krew wydaje się obca
zastygła
jedynie umysł
bada niedoskonałość zmysłów
i nakłada na świt żałobę
tak wlec ją za sobą będę
cień poległej nocy
aż wskrzeszę iskrę dnia
która rozproszy bezradność
podaruje spokój
Wyróżnienie
JOANNA NOWAK
Mamusiu, pamiętasz niemieckiego oficera
Z moich snów?
Pod naszym ogrodzeniem
stał chłopiec
w białym podkoszulku
I białych majtkach.
Przyszedł oficer.
Zapytał:
-Czy to twoje dziecko?
-Nie, nie moje…
Zapytał:
-Bierzesz to dziecko?
A w domu głód, bieda, wojna,
jeszcze inne dzieci…
Wzięłam.
Wyróżnienie
PATRYK GAWRYCHOWSKI
Zamyśleniec
Ich wielkość poświadczają dzieła zręcznych dłoni,
Dzieci z dziesięciu palców cnotliwego związku,
Z których się żaden zbytnio w rozkosz nie zagoni,
Jak obrączką przykuty do praw obowiązku.
Łańcuch ręce im przygiął do naskórka bytu;
Zmusił tworzyć, lecz zabrał ciepły dreszcz zachwytu.
Jego dłoń jest zbyt drżąca, by unieść narzędzie
Inne, niż liść jesienny, zagubiony w trawie,
Lub zaplątany w trzciny biały puch łabędzi.
Klucze do skarbca życia dały mu żurawie
Rozsypane po niebie, schwytane powieką,
Otwierające przestrzeń siną i daleką.
Uwielbiał przeczesywać palcami snop światła
Jak włosy ukochanej i lękał się mroku
Z gnostycznym uwielbieniem; podmuch wiatru gmatwał
Jego ścieżki i świstał w każdym jego kroku.
Jego radość jak smutek- była zbyt strzelista
Niby gwiazda co w niebie i w stawie zabłysła.
Lecz niesiony szaleństwem ulotnej mądrości,
Genialny w każdym ruchu, każdej myśli tancerz,
Zagubił się ze szczętem w swej nieskończoności
I uderzył z impetem w lichy glob jak w pancerz.
Twarz anioła roztrzaskał o bezduszne głazy,
Z ust, zamiast szumnej pieśni, strzelił krwi karmazyn.
Swej wielkości ułomnej w każdym calu świadom,
Zaczynając z mistrzostwem, nigdy nie dokańcza.
Stracił wzrok, cały skurczył się w bezmyślny atom,
Ogrody jego duszy zeżarła szarańcza.
On, co niegdyś był większy niż możność człowieka,
Zaszył się w starej Ziemi najplugawszych ściekach.
Zawsze o krok od celu większego, niż można
Osiągnąć całą tkanką ciała i istoty,
Nie mogąc się zjednoczyć, trafił na bezdroża.
Pełzając, ledwo wspomni dawnych marzeń loty.
Dziś za wzór nikczemności uchodzi wśród ludzi
I głównie obrzydzenie, rzadziej litość, budzi.
O Ariadno! Tezeusz to pierwotna siła-
Zwierzęcą wolą życia roztrzaska labirynt.
Jego walka się z samym początkiem skończyła.
Gdy napiął prężne barki, co kształt mają liry.
Lecz Minotaur, gryziony srogim legend zębem,
Ciągle czeka w ciemności na jasny twój kłębek.
Wywiedź go z tego lochu na otwartą przestrzeń,
Gdzie klucz żurawi nowe życie mu otworzy.
Niech, zamiast nienawiścią, ,znów dyszy powietrzem,
Niechaj znowu go dotknie dobry Palec Boży
Wzrok i słuch wracając, a serce rozbite
Łącząc w nową mozaikę, błyszczą zachwytem.
Wszak obłęd zeń wypleni wieczornych mgieł spokój,
Gdzie pójdzie pod drzwiami po schodach z kamienia
Z zalążkiem równowagi w poszarzałym oku,
W którym tlić wciąż się będzie iskierka olśnienia,
Gdy chłodna toń jeziora jego ślady zatrze
I letnia noc zapadnie kurtyną w teatrze.
Wyróżnienie
PAULINA WASZKIEWICZ
Młoda Jenny stara się ukryć ukradzione lalki z fabryki zabawek
Jenny nie spodziewała się że kiedykolwiek zobaczy
tyle martwych lalek pozbawionych oczu wyrazów czy snów
tamtego dnia ciepło stało się nie do zniesienia
a dzień należał do najsroższych w zimie
ziemia nie mogła pochować
stała się skurczona i nie chciała przyjąć milczenia
będącego wytworem panów w błyszczących butach
dziś Jenny uciekała z fabryki niosąc
przeżute uczucia przerobione na proch i nic więcej
wtedy psy dały znak do rozpoczęcia poszukiwań
dziewczyny mającej śmierć na rękach
jeszcze wtedy nie wiedziała że świat
nie kończy się dla wszystkich