Benedykt XVI – teolog spekulatywny pogłębiający praktycznie fundamenty doktryny społecznej Kościoła
Stanisław Skobel[1]
W naszej wędrówce po ostatnich pontyfikatach – za szczególnym uwzględnieniem zainteresowań poszczególnych papieży sprawami społecznymi a zwłaszcza wzbogacania doktryny społecznej Kościoła przez wydawane dokumenty oficjalne oraz zabieranie głosu na temat wielkich problemów różnych społeczeństw ich czasów – chcemy się zatrzymać
w obecnym numerze pisma na pontyfikacie Benedykta XVI.
Benedykt XVI – człowiek żarliwej wiary, wielkiej klasy naukowiec, od najwcześniejszych lat swojej posługi pozostawał wierny obranej przez siebie drodze. Uznany został za jednego z najwybitniejszego z żyjących teologów katolickich jeszcze zanim zasiadł na Tronie Piotrowym. Później był papieżem znanym z wyjątkowego kunsztu teologicznego. Jego szczegółowe i rzetelne analizy teologiczne zawsze zasługiwały na szacunek oraz namysł. Był specjalistą w zakresie teologii fundamentalnej dogmatycznej, dlatego oczekiwano od niego przede wszystkim wypowiedzi i rozstrzygnięć w tym zakresie.
Okazało się jednak, że potrafił on także doskonale opisywać rzeczywistość, która go otaczała, zwłaszcza z perspektywy wiary i świadectwa chrześcijańskiego życia, dlatego z całą pewnością obok określenia: papież spraw Bożych, można do niego odnieść i tytuł: papież spraw ludzkich i to w najbardziej współczesnym znaczeniu tych tytułów. Wiara i rozum to ciągle przewijające się w jego rozważaniach wyróżniki ludzkiego bytu. Według jego analizy rozum ludzki skoncentrował się dziś przede wszystkim na pytaniach o skuteczność, użyteczność, przyjemność, porzucając wysiłek poszukiwania prawdy i sensu. Koncentracja na wspomnianych wartościach związana jest z rozwojem społecznym i ekonomicznym. Dążenie do wiedzy, posiadania, awansu, doskonalenia ciała powoduje, że rozum szuka rozwiązań służących szybszemu podążaniu naprzód. Lekceważąc jednocześnie granice stawiane mu przez duchową cząstkę ludzkiej natury, skazuje się w rzeczywistości na cielesne więzienie i społeczną pustkę. Dochodzi w ten sposób do sytuacji odwrotnej: rozum dążąc do rozwoju, sam de facto skazuje się na degradację, odosobnienie, a tym samym hamuje rozwój prawdziwie ludzki.
Joseph Ratzinger już jako teolog, a później jako kardynał – prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, a następnie jako papież bardzo konsekwentnie poszukiwał odpowiedzi na pytanie o przyczyny kryzysu na wielu płaszczyznach naszego chrześcijaństwa, co objawia się wyraźnie w postaci sekularyzacji, czy w sposób jeszcze bardziej dotkliwy przez dechrystianizację, a nawet walkę z religią. W swoich analizach w tym zakresie nie chciał ograniczać się jedynie do statystyk i ocen zewnętrznych. O wiele bardziej zależało mu na jak najbardziej pogłębionym opisie tych zjawisk i celnej ich ocenie, co ostatecznie miało prowadzić do poszukiwania właściwych środków zaradczych i dróg wyjścia z obecnego kryzysu. Niewątpliwie jest to dowód odważnego spojrzenia w prawdzie, do której przywiązywał tak wielką wagę w całej swojej działalności, na otaczający nas świat, ale i na czasami bolesne „zakamarki” w życiu i działaniu Kościoła.
Warto tutaj zauważyć już u J. Ratzingera określenie, którym posługuje się chętnie w rozważaniach na temat współczesnego człowieka i jego wędrówki po tej ziemi. Mówi on o „ekologii człowieka”. Zdaniem Benedykta XVI, szczególnym zagrożeniem dla rozumu ludzkiego jest koncentracja człowieka na jego praktycznych i technicznych umiejętnościach. Takie spojrzenie jest pokłosiem filozofii pozytywistycznej i ogranicza się do jednego fragmentu rzeczywistości. Pozytywizm doprowadził do takiego typu racjonalności, którego cechą charakterystyczną jest samoograniczenie się rozumu do możliwości poznania rzeczywistości wyłącznie na drodze empiryzmu. Dlatego kryzys rozumu ludzkiego zagraża ostatecznie samemu człowiekowi. Akt wiary ma udział w kształtowaniu sumienia każdego człowieka, w budowaniu wartości społecznych, relacji międzyludzkich oraz służbie osobie, bowiem kieruje on człowieka na cel, który jest poza nim samym. Przerywa odizolowanie i zamknięcie we własnym „ja”. Wiara czyni człowieka otwartym na poszukiwanie sensu i wartości nie w sobie, lecz w Absolucie. Jest ona aktem rozumu, dlatego stawiane przez nią postulaty powinny być brane pod uwagę w trakcie wszelkich zmian dotyczących społeczeństwa, kultury i gospodarki.
Akt wiary zatem poszerza perspektywę poznawczą rozumu, w której punktem wyjścia jest Bóg, a nie człowiek. Ten zabieg metodologiczny ukazuje nowe horyzonty. Przede wszystkim chroni rozum przed relatywizmem, sceptycyzmem i agnostycyzmem, poza tym zakłada naturalną zdolność człowieka do poznania Boga w drodze filozoficznej zasady analogiae entis. Po trzecie, uznaje filozofię za narzędzie wyjaśnienia rzeczywistości, człowieka i uzasadnienia wiary. Wreszcie, ma znaczenie w wymiarze politycznym, właściwym dla rozumu praktycznego, gdyż pomaga budować państwo w oparciu o sprawiedliwe normy, a to z kolei ma znaczenie dla rozwoju społeczeństwa.
Jak nietrudno zauważyć, J. Ratzinger-Benedykt XVI swoje bardzo specjalistyczne rozważania antropologiczne i dogmatyczne w bardzo prosty sposób przeniósł na grunt rozwiązań praktycznych jak również ukazał potrzebę dokonania wielu przemian społecznych w naszych czasach. I choć jako teolog nie zajmował się wprost doktryną społeczną Kościoła, to jednak do tej doktryny wiele wniósł bezpośrednio, a na pewno przyczynił się do pogłębienia teologicznych fundamentów nauczania, które zdawać by się mogło ma mieć wymiar przede wszystkim praktyczny. Najlepszym przykładem takiego połączenia teologicznych rozważań teoretycznych z praxis życia społecznego człowieka jest niewątpliwie encyklika społeczna Benedykta XVI Caritas in veritate, która nie tylko zainteresowała wielu obserwatorów życia Kościoła, także tych niebędących katolikami, ale i zaskoczyła pogłębionym spojrzeniem na najbardziej konkretne sytuacje dziejące się w różnych miejscach ziemskiego globu.
Benedykt XVI rozpoczął od przypomnienia tego, co już niejednokrotnie podkreślano w dokumentach społecznych Kościoła – encykliki to nie programy polityki gospodarczej, a katolicka nauka społeczna nie ma bynajmniej do zaoferowania gotowych rozwiązań technicznych. Ma ona bowiem inne zadania, odmienną optykę spojrzenia na sprawy gospodarcze. Głównym problemem Kościoła nie jest rozwój gospodarczy jako taki, większa wydajność czy zysk, lecz integralny rozwój człowieka, o którym papież pisał już w podtytule encykliki. Ojciec Święty podkreślał przy tym, że społeczeństwo musi być zaprojektowane z myślą o całości człowieka, nie tylko o jego dobrobycie materialnym. Celem katolickiej nauki społecznej nie jest zapewnienie ludziom dostępu do większej ilości nowocześniejszych samochodów, komputerów czy kuchenek mikrofalowych. Chodzi natomiast o zaprowadzenie ustroju sprawiedliwości i miłości, o realizację dobra wspólnego. Obok dobra jednostek istnieje bowiem dobro związane z życiem społecznym osób – dobro wspólne.
Odkrywanie społecznych walorów w nauczaniu Benedykta XVI wydaje się być ze wszech miar pożyteczne, zwłaszcza w niełatwej, a czasem nawet skrajnie trudnej sytuacji naszego społeczeństwa. Z nowej ewangelizacji sfery społecznej może zrodzić się nowy humanizm, który pomoże „zdetronizować” współczesnych idoli, zastępując indywidualizm, materialistyczny konsumpcjonizm i technokrację – kulturą braterstwa i daru, solidarną miłością. W przykazaniu miłości bliźniego zawiera się bowiem tajemnica życia społecznego w pełni ludzkiego i pokojowego, ale także odnowy polityki oraz instytucji narodowych i światowych.
Dlatego pozostaje mi tylko zachęcić do lektury licznych artykułów tego numeru „Społeczeństwa”, pozostając w nadziei, że pomoże ona w pogłębieniu własnej wizji relacji międzyludzkich, które są przecież dla całości życia społecznego najważniejsze.
[1] Prof. UKSW, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Społeczeństwo”, wykładowca teologii moralnej i katolickiej nauki społecznej na Teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
www.spoleczenstwo.civitaschristiana.pl